Austin Mini, Morris Mini , czy może Innocenti Mini Cooper, albo Mini Cooper Leyland Authi. Jest tyle odmian tego modelu auta, że nawet człowiek zorientowany w motoryzacji może się pogubić.
Pomimo powyższej trudności zdecydowałem się podzielić testami tego auta, które samodzielnie wykonałem.
Większość sympatyków dawnej motoryzacji poszukuje różnych pojazdów na swoją kieszeń. Opisywany Mini jest stosunkowo tanim autem do zakupu, jednak wszystko zależy od jego stanu zachowania. Remonty zawsze są drogim i nieprzewidywalnym do końca wydatkiem. Ja jestem zwolennikiem pojazdów w przyzwoitym stanie blacharki – chyba że dany model jest rzadką wersją.
Teraz trochę o testowanym aucie.
Austin Mini jest z roku 1973 i jest wersją MK II. Silnik posiada pojemność 998 ccm, zasilanie pojedynczym gaźnikiem typu SU (Skinners Union). Takie same gaźniki występują we wielu angielskich pojazdach, chociażby w całej serii MG. Silnik jest zespolony z czterobiegową, ręczną skrzynią biegów.
Odczucia podczas jazdy Mini
Wchodząc do niewielkiego pojazdu, jest jakaś myśl klaustrofobiczna. Po chwili okazuje się, że kierowca do 175 cm, a myślę że nawet do 180 cm wzrostu może się w środku czuć całkiem przyzwoicie.
W aucie jest dużo miejsca na nogi, dla kierowcy jaki i pasażera obok. Ponoć Austin jest rejestrowany na pięć osób. Myślę, jednak, że cztery osoby to maksymalna ilość i to na krótkie odcinki. Jednak z tyłu i tak jest swobodniej niż we Fiacie 126p.
Jak na swoją małą pojemność auto posiada spory zasób mocy i bardzo łatwo przyśpiesza od niskich obrotów. Jest to na pewno zasługa niemal 40 KM (29 KW) silnika. Maksymalny moment obrotowy, to 68 Nm przy 2600 obr/min. Dla porównania Fiat 126p posiada 24 KM i 41 Nm przy 3000 obr.
W przeliczeniu mocy na wagę Austin też wychodzi lepiej. Fiat na jeden KM ma 25 kilogramów masy auta, a w Austinie jeden KM przenosi zaledwie 15 Kg samochodu.
Prędkość producencka Austina Mini Morris 1.0, to 132 km/h – jednak mi udało się nieznacznie przekroczyć tą wartość. Ponadto auto świetnie się prowadzi w łukach, fakt ten model ma poszerzony rozstaw kół. Jednak pojazd testowałem przed naprawą zawieszenia, a luzy na przednich wahaczach były bardzo duże. Tym bardziej dobre prowadzenie w zakręcie wzbudziło we mnie pozytywne odczucia o tym modelu.
Silnik w Mini
Praca silnika jest niezmiernie miła dla ucha, szczególnie na biegu jałowym. Prawidłowo ustawiony i sprawny silnik praktycznie podczas pracy „stoi w miejscu”, a drgania są prawie niewidoczne. Inne odczucia są w środku pojazdu. Wnętrze nie jest wyciszone, ale to jest normą angielskich aut tej klasy. Skrzynia biegów jest zespolona z silnikiem, a olej silnikowy smaruje także elementy skrzyni.
Sprzęgło jest na zewnątrz silnika, jednak współpracuje ze skrzynią i można powiedzieć, że prawie tradycyjnie dochodzi do rozłączania silnika ze sprzęgłem podczas wciskania dźwigni.
Jeśli chodzi o oleje to warto zobaczyć link do strony Motula, gdzie są podane dedykowane oleje do tego modelu, jak i innych historycznych pojazdów. W polskich warunkach pogodowych w pełni mogę polecić oleju Motul 15W50 (after 1970).
Plusem jest cicha praca skrzyni na poszczególnych biegach – tutaj oczywiście porównuję do aut z tamtego okresu i to jeszcze do anglików. Wielu kolekcjonerów oldtimerów, słysząc start chociażby modeli MG z lat sześćdziesiątych wsłuchuje się w „wyjący odgłos” pierwszego biegu. Jest to element konstrukcyjny, zazwyczaj w formie prostych zębów współpracujących zębatek – czasem zwanych kłowymi.
K-jetronic – KE-jetronic – D-jetronic – L-jetronic – Digifant – MFI – naprawy – zobacz
Jak wspomniałem w tym modelu Mini, tego „wycia” nie usłyszymy.
Silnik w samochodzie jest ustawiony poprzecznie, co wpływa na jedną wadę. Aparat zapłonowy jest zamontowany zaraz z przodu, tuż za kratką atrapy. Ten montaż ułatwia przedostanie się do niego wody w czasie deszczu, najechania na kałuże, oraz podczas mycia. Jeśli auto ma swoje lata, to zdarzają się nieszczelności, oraz przebicia na przewodach, czy kopułce. Dlatego warto zadbać o ten system i systematycznie kontrolować jego stan (raz w roku). Częściej należy zaglądać do aparatu, ponieważ kowadełko aparatu należy smarować – zapuścić minimalną ilość oleju na filcowy element zespołu, który smaruje styk kowadełka z wałkiem krzywkowym aparatu (część aparatów nie potrzebuje tego zabiegu, bo jest nowszej generacji).
Bagażnik autka jest niewielki, liczy 116 litrów. Trochę przeszkadza w nim akumulator, ale myślę, że w przypadku krótkich wyjazdów dla dwóch osób, bagażnik i tylna kanapa w zupełności wystarczą do zapakowania bagaży.
Pojazdy mają wadę we wielu ogniskach korozji, zapewne wynikające z jakości blachy. Jest też dziwna konstrukcja sprzyjająca rdzewieniu. Przykładem jest brak odpływu z rynienek dachu, a podczas deszczu robi się tam skład wody. Jeśli mielibyśmy otwarte okno to na zakrętach potrafi do środka dostać się woda i nas ochlapać.
Generalnie nie możemy wymagać idealnej szczelności wnętrza – podczas mycia, jak i intensywnego deszczu w okolicach deski rozdzielczej może pojawić się woda. Koniecznie musimy wtedy pamiętać o wysuszeniu podłogi. W innym przypadku wykładziny nabiorą nieprzyjemnego zapachu, często powiązanego z grzybem i bakteriami, a podłoga po jakimś czasie będzie rdzewieć.
Jak usunąć bakterie i grzyby z auta – w tym zabytkowego – przeczytaj
Ktoś zapyta… po co otwierać okno podczas deszczu?
Jest taka potrzeba, kiedy jedziemy co najmniej w dwie osoby, to system nawiewu nie do końca jest wydajny i trzeba wietrzyć auto aby nie parowały szyby.
Obecnie dostęp do części tego auta jest przyzwoity. W Polsce jest kilka firm specjalizujących się w tych modelach, oraz w pojazdach angielskich. Wiele elementów można dostać, współcześnie wyprodukowanych i dobrej jakości. Rynek wtórny też jest dość bogaty w części zamienne.
No cóż, mi Austin Mini pasuje… a może to Mini Morris …?
Subiektywne oceny aut 🙂
Paweł Hoffman