Załoga Automobilklubu Rzeszowskiego, Paweł Hoffman i Marcin Barłoga wystartowała w bardzo ciekawym rajdzie Rallye Praha Revival w sąsiednich Czechach. Do rywalizacji zgłosiło się 171 załóg w tym dziesięć z Polski, wśród których można było zobaczyć wielu mistrzów poprzednich dziesięcioleci jak Adam Polak, Tomasz Ciecierzyński i inni. Wszyscy uczestnicy mogli startować autami rajdowymi jednak z dawnych epok. Można było tam zobaczyć historyczne Renault 5, Ferrari 308 GTB, Škodę 130 LR, Škodę
Octavia TC, Autobianchi A112 , Renault Alpine A110 oraz inne egzotyczne rajdówki z całej Europy. Ważnym elementem okazało się spotkanie trzech rajdowych Polonezów w barwach FSO, co w historii motoryzacji dało drugą taką okazję. Pierwszy raz odbyło się to podczas Rajdu Nocy Muzeów w maju 2013 roku w Boguchwale.
Cały rajd odbył się pomiędzy Pragą, Teplicami (Cieplicami) a miejscowością Most. Dwa składniki eliminacji okazały się kluczowymi. Były to; bardzo wysoka średnia prędkość pomiędzy punktami kontrolnymi na dojazdówkach (tzw. PKC-ami) dochodząca czasem do 70 km/h, oraz brak możliwości zapoznania zawodników z odcinkami specjalnymi, których było jedenaście, a jeden z nich odbywał się w nocy. Pomimo tych trudności prawie cała ekipa z Polski ukończyła zmagania rajdowe. Rajd także ukończyła załoga Hoffman/Barłoga chociaż „było gorąco”.
Przeczytaj: Katalog: pompy wtryskowe Mercedes 280SL 280SE, 300SL, 300SE, 600, 250SE
Paweł Hoffman: Do rajdu przystąpiliśmy pełni obaw bo wiedzieliśmy że będzie miał prawie 600 kilometrów do przejechania i że oprócz odcinków specjalnych są bardzo „wyżyłowane” czasy przejazdów pomiędzy oesami. Wiedzieliśmy…, jednak dopiero piątek – pierwszy dzień rajdu, był dla nas poligonem naukowym. Ukręciła się wtedy półośka i straciliśmy kółko, ale tą usterkę załoga mechaników usunęła w czterdzieści minut wymieniając na odcinku cały tylny most, a my dostaliśmy tylko taryfę. Błędy liczące się w punktacji były banalne, dojeżdżaliśmy do PKC-ów na spóźnieniu i ominęliśmy PKP-y (punkty kontroli przejazdu). Przyzwyczajeni do itinererów rajdów współczesnych gdzie nawet układ domów i znaków jest pokazany załapaliśmy ów rajd dopiero w sobotę. Odtąd szliśmy tylko do przodu uzyskując przyzwoite czasy przejazdów na oesach, czasem zostawiając za nami ponad 100 konkurentów.
Marcin Barłoga: Po tym rajdzie dokładnie poznałem znaczenie powiedzenia: „czeski film”. Na odprawie przed startem dostaliśmy dwie książki drogowe. Pierwsza prowadziła do centrum Pragi, gdzie miał odbyć się start honorowy, druga natomiast przez kolejne etapy rajdu. Po drodze do Pragi był do przejechania pierwszy odcinek rajdu, którego nie było we wspomnianej książce. Przyzwyczajeni do Polskich rajdów od pierwszego metra trasy zostaliśmy zaskoczeni jego tempem. Pierwszy odcinek pojechaliśmy dosłownie z biegu. Z szaloną prędkością założyłem kask, otworzyłem mapkę próby i wystartowaliśmy w nieznane. Po przejechaniu kilkudziesięciu metrów coś strzeliło w napędzie. Auto pomimo wzrostu obrotów nie napędzało się tak jak powinno – ukręciła się półoś. Niebawem pękł bęben hamulcowy i tylne koło dosłownie nas wyprzedziło. Szybki bilans strat, telefon do Edda – organizatora rajdu. Edd ma również Poloneza, bez wahania pożycza półoś. Chwilę później pomoce oferuje serwis Mieczysława Galanta – przywożą most i brakujące części. Dzięki postawie naszych mechaników chwile później auto stoi na kołach, jedziemy dalej. Z centrum Pragi startujemy w swojej kolejności, myślimy, że pech już nas opuścił. Powoli zapada zmrok, przed nami ponad 70 km drogi a ja w jej trakcie popełniam błąd, to kosztuje nas dodatkowe punkty karne. Na nocnej próbie sprawnościowej jedziemy po omacku, bez wcześniejszego zapoznania z trasą, następnie dojazdówką w szalonym tempie wpadamy na metę pierwszego etapu. Polonez cały czas na najwyższych obrotach, dojazdówki w tym rajdzie są bardzo szybkie, zaczynamy obawiać się o silnik ze względu na dziwne odgłosy dobiegającego z jego wnętrza. W nocy na prowizorycznym serwisie pod hotelem byliśmy o krok od wycofania się. Silnik groził wybuchem, wszystko szło nie po naszej myśli, byliśmy strasznie zmęczeni. Jednak po przeprowadzeniu bilansu zysków i strat, serwisie silnika, korzystając z doświadczenia kolegów podejmujemy decyzję o starcie do kolejnego etapu. Dziś wiem, że była to dobra decyzja. Sobota i Niedziela upływa pod znakiem sukcesów. Odcinki dojazdowe jedziemy bezbłędnie, na oesach ścigamy najlepszych, to owocuje dużym awansem w klasyfikacji generalnej na koniec rajdu. „Czeski film” dobiega końca a ja rozumiem jego przekaz. Organizator z założenia Rallye Praha Revival traktuje to jak powrót do przeszłości. Tak kiedyś jeżdżono rajdy w Czechach, często zawody wygrywano na dojazdówkach. Reasumując, rajd zaliczam do udanych. Piękna sceneria zachodnich Czech, dobra atmosfera, świetne samochody, wymagająca trasa – to wszystko sprawia, że chętnie tam wrócę.